3
Komentarze: 0
Ja do świętych nie należę, ale takie cyrki jak się u mnie w Firmie wyprawiają... Aż strach opowiadać.
Bo według mnie, to jak już się TO robi, to trzeba trochę taktu, chociaż trochę wszystko zatuszować, chociaż udawać, że tak nie jest jak inni myślą. A tu proszę pan X i pani Y znowu coś planują i wszyscy o tym wiedzą. No może poza żoną pana X i chłopakiem pani Y.
Dobrze, że na koszulkach nie maja napisów: PIEPRZĘ SIĘ Z X czy też z Y.
Nie wpowiem, że i mi nie przeszło przez myśl, żeby ten wyjazd jakoś wykorzystać, ale przekalkulowałam i stwierdziłam, że nie ma jak, rozsądek wziął górę.
Co nie znaczy, że nie tęsknię za K. w końcu nie widziałam go już ponad 70 dni.
Za to uśmiecha się do mnie codziennie. Dziękuję przypadkowi, szczęściu, losowi i Firmie;) za takiego przyjaciela:).
Dodaj komentarz