sie 26 2005

4


Komentarze: 9

Nic tylko spokój mnie może uratować.

Nie dać się zastraszyć.

Niewolicy nie dam z siebie zrobić. Już wolę być sama.

I jak mi jeszcze raz z czymś takim wyskoczy, to mu powiem, że ja się nie boję, że dam sobie radę, że nawet się za nim nie obejrzę. I zdobędę wszystko, co sobie wymarzyłam bez jego pomocy.

Nie może być tak żeby J. stawiał mi warunki. Ja mu nie dyktuję co on może, a czego nie powinien robić. Wymagam tylko, żeby wypełnial niektóre obowiązki, tak jak i ja to robię.

Gdzie podziało się PARTNERSTWO.

Nie ma miłości, nie ma zrozumienia, nie ma przyjaźni.

Wiem, na wszystko trzeba sobie zasłużyć.

Tylko czy ja jestem takim największym złem jakie go spotkało?

Gdyby tak było, to przecież miał okazję wszystko zakończyć.

Nie wykorzystał okazji. Chyba nie chciał. W jakiś sposób mu zależy. Jak mu zależy, to niech to pokarze. Niech nie staje sie tyranem despotą, zaborczym gnojkiem.

Nie zniosę tego.

Niech się nareperuje i to szybko.

 

zwyczajna_kobieta? : :
Wezeria
22 grudnia 2013, 10:56
Ojej, jeśli jednak jest to poważniejszy problem, warto może poradzić się kogoś z zewnątrz?
01 września 2005, 13:04
... hej kobieto, wracaj do nas ...
26 sierpnia 2005, 18:06
...coraz bardziej to intrygujące:) możesz dopiszesz co się działo pomiędzy?;)...
26 sierpnia 2005, 16:24
martyniu, wątek sprzed dwóch lat się nie zakończył. Trwa do dziś:) to jest mój K. :)
26 sierpnia 2005, 15:50
... swoją drogą ciekawi mnie jak zakończył się wątek sprzed ponad dwóch lat....
26 sierpnia 2005, 15:44
...nie, ale to uświadamia tą beznadziejność, o której pisze destiny, którą znam i ja ...
destiny
26 sierpnia 2005, 13:51
przeczytałam wszystkie notki... widze, ze jestesmy w podobnje sytuacji... wiec witaj w swiecie beznadzijności :/
26 sierpnia 2005, 13:18
stawiam zbyt duże wymagania?
26 sierpnia 2005, 11:27
.... sporo tych nie i niech ...

Dodaj komentarz